Schody - podejście drugie
Ostatnio zdecydowanie za żadko zaglądam na bloga. Korzystając więc z chwili wolnego i przy okazji przerzucania zdjęć z telefonu postaram się troszkę uzupełnienić zaległe wpisy.
Na wiosnę zachciało mi się wymiany kostki na schodach. Na początku była kupiona najzwyklejsza szara kostka, ale postanowiłam ją pomalować na grafitowy, bo przecież ładniejszy. Było ładnie - ale do czasu. Po zimie farba mimo, że była do betonu zaczęła się troszkę miejscami łuszczyć. No to zaplanowałam pracowity weekend majowy.
Było łatwiej, bo po wyjęciu starej kostki trzeba było tylko troszkę wyrównać i ubić.
A potem została już sama przyjemność układania, bo efekty były jak dla mnie zadawalające :). Tylko raz paluszek był przytłuczony.
Stara palisada została, choć troszkę zmieniłam jej kształt. Mimo, że mąż nie deklarował się do pomocy (bo przecież ja sobie wymyśliłam wymianę kostki) to przy palisadzie trochę pomagał :). Docinał też kostki jak było trzeba, bo wymiary były troszkę inne niż poprzednio. A potem się nawet chwalił, że żona ułożyła schody.
W związku z faktem, że po dużym deszczu sytuacja przed schodami wyglądała nieciekawie – stały kałuże - postanowiliśmy zrobić jeszcze pasek chodniczka przed całym domem.
Kostka miała być taka sama jak na schodach: Jadar Luna Lux Platynowa, ale wyszło inaczej. Byłam niepocieszona, bo domówiliśmy jeszcze dwie paletki tej kostki i czekaliśmy ponad 2 miesiące i okazało się, że dostawa będzie dopiero jak uruchomią linię produkcyjną pod tego typu kostkę i nie wiadomo ile jeszcze trzeba czekać na dostawę ... W końcu się zniecierpliwiliśmy, bo już wszystko było przygotowane do kładzenia kostki i zdecydowliśmy się na zwykłą kostkę w kolorze grafitowym.
I efekt mi się podoba. Tu już mąż układał ...
Po prawej stronie nie za bardzo wiedzieliśmy jak zakończyć, bo mamy trochę spadku w stosunku do podjazdu. I tak wyszły schodki. Przy okazji trzeba było trochę ziemi podsypać, żeby było w miarę równo z poziomem domu.